W maju 2014 r. policjanci odebrali prawa jazdy około 1,2 tys. kierowcom. Dla porównania – w całym 2013 roku takich przypadków było 768, rok wcześniej – 727. Przepisy mówiące o odebraniu dokumentu nie są zbyt precyzyjne, a to, czy policjant zatrzyma dokument i skieruje sprawę na drogę sądową, zależy tylko od jego decyzji, oceny i woli. Do sądów każdego tygodnia wpływają nowe wnioski i kierowcy muszą mieć się na baczności.
Za co można stracić prawo jazdy
„Policjant może zatrzymać prawo jazdy za pokwitowaniem w razie uzasadnionego podejrzenia, że kierowca popełnił przestępstwo lub wykroczenie, za które może być orzeczony zakaz prowadzenia pojazdów” – tak brzmi kontrowersyjny ostatnio paragraf Kodeksu Drogowego (art. 135, pkt 2). Sytuacje, za które policja może zatrzymać prawo jazdy nie są niestety skatalogowane. Są też opisane bardzo ogólnie. O tym, czy dane przewinienie było wystarczające do tego, aby odebrać dokument, decyduje funkcjonariusz. Jeśli uzna, że zachowanie kierującego pojazdem było niebezpieczne, może to zrobić. I nie chodzi tu tylko o spowodowanie wypadku albo nawet małej stłuczki, ale również o niebezpieczne manewry cofania, wyprzedzania, przekroczenia prędkości, czyli niebezpieczne sytuacje, które mogą skutkować poważnymi wypadkami i zagrożeniu życia.
Zabrany dokument – co dalej
Policjant, który uzna, że kierujący nie potrafi bezpiecznie jeździć, może według prawa zatrzymać dokument. Pokwitowanie, które wydaje policja w zamian za odebrane prawo jazdy, uprawnia do kierowania autem przez kolejny tydzień. W tym czasie Policja kieruje wniosek do odpowiednich władz sądowych. Sąd, który na rozpatrzenie sprawy ma około 2 tygodnie, ocenia materiał dowodowy i albo wniosek podtrzymuje, albo uchyla – kierowca ma więc szansę jeszcze odzyskać prawo do kierowania. Komenda Główna Policji poinformowała, że od kwietnia tego roku sądy zdecydowały o zakazie kierowania w blisko 1/3 takich przypadków.
Zero tolerancji dla piratów drogowych
Funkcjonariusze od dawna mają możliwość odbierania prawa jazdy w przypadku rażących naruszeń, rzadko jednak z nich wcześniej korzystali. “Dziennik Gazeta Prawna” pisze, że konfiskatę dokumentów zalecił komendant główny Policji Marek Działoszyński, który w piśmie do podwładnych wytyka im zbytnią pobłażliwość wobec piratów drogowych. Jego zdaniem 10 punktów karnych i 500 złotych mandatu nie jest w stanie odstraszyć pirata drogowego od szarżowania na drodze. Ale to nie wszystkie zmiany, które czekają polskich kierowców.
Obecny taryfikator mandatów
Funkcjonujące przepisy mówią, że kierowca otrzymuje punkty karne za każde zaobserwowane wykroczenie. Przekroczenie limitu 24 punktów karnych w ciągu roku (20 w przypadku kierowców, którzy mają prawo jazdy krócej niż rok) skutkuje zatrzymaniem prawa jazdy. Sumowanie punktów w przypadku poważnych przewinień może więc spowodować utratę prawa jazdy od razu. Ile punktów można otrzymać obecnie i jaką cenę za przewinienie zapłacić? Przykładowo:
− przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 11–20 km/h – 50-100 złotych, 2 pkt.;
− przekroczenie dopuszczalnej prędkości o ponad 50 km/godz. – 400-500 zł, 10 pkt;
− nieustąpienie przez kierującego pojazdem pierwszeństwa pieszym znajdującym się na przejściu – 350 złotych, 10 pkt.;
− nieustąpienie pierwszeństwa innemu pojazdowi lub uczestnikowi ruchu podczas włączania się do ruchu – 300 złotych, 5 pkt.;
− korzystanie podczas jazdy z telefonu wymagające trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku przez kierującego pojazdem – 200 złotych, 5 pkt.;
− niestosowanie się do znaku B-25 lub B-26 “zakaz wyprzedzania” – 300 zł, 5 pkt.
Propozycja władz, czyli stawki mandatów uzależnione od zarobków
W Sejmie leży już projekt zmian w prawie o ruchu drogowym. Nowe regulacje są rewolucyjne, ponieważ nie tylko zmieniają system obsługi fotoradarów, ale i sposób karania za wykroczenia. Oto propozycje: według projektu stawki mandatów mają być ustalane procentowo w oparciu o średnie wynagrodzenie. Mówiąc prościej, im wyższe kierowca ma dochody, tym wyższy mandat musi zapłaci, np. gdy przekroczy prędkość do 10 km/godz., zostanie ukarany mandatem w wysokości 1,5% swojej miesięcznej pensji. I analogicznie:
− od 11 do 20 km/godz. – 3%,
− od 21 do 30 km/godz. – 5%,
− od 31 do 40 km/godz. – 9%,
− od 41 do 50 km/godz. – 14%,
− powyżej 50 km/godz. – 20%.
Stawki za brawurową jazdę
Jeśli przeciętnie w III kwartale ubiegłego roku wynagrodzenie wynosiło nieco ponad 3650 zł, to dla takiej sumy przekroczenie prędkości o kilka kilometrów kosztowałoby 55 zł. Za przekroczenie w granicach 50 km/h należałoby już zapłacić ok. 730 zł. To nie koniec restrykcji, które przewiduje sejmowa Komisja Infrastruktury. Jeszcze ostrzej będą karani kierowcy, którzy notorycznie „wciskają gaz do dechy”. Kierujący, który przekroczy limity po raz czwarty w roku, musiałby zapłacić stawkę podwyższoną o połowę. Tym samym, kara wynosiłaby 1100 zł w terenie niezabudowanym oraz nawet 1460 zł w terenie zabudowanym. Trzeba zaznaczyć, że są to stawki tylko dla osób, które zarabiają przeciętną krajową. Osoby mające wyższe dochody musiałyby zapłacić jeszcze więcej. Trzeba mieć się na baczności.