Użyteczne owoce zatrutego drzewa – wideorejestratory w autach osobowych
Kamery samochodowe biją w Polsce rekordy popularności. Jednak niedawno media obiegło orzeczenie niemieckiego sądu, który zakwestionował ich legalność w postępowaniu sądowym. Na czym polega fenomen popularności kamerek samochodowych i jak wyglądają kwestie prawne?
Legalność wideorejestratorów, czyli co mówią przepisy
Kamery w samochodach, czyli wideorejestratory można spotkać w radiowozach policyjnych, taksówkach i pojazdach komunikacji miejskiej. Coraz więcej urządzeń nagrywających jest montowanych w samochodach prywatnych w celach dowodowych przy ewentualnym zdarzeniu drogowym. Nieraz ich zapis udowodnił w sądzie winę sprawcy kolizji – zapisany obraz może stanowić dowód w postępowaniu sądowym. Za sprawą głośnego wyroku niemieckiego sądu, rozgorzała jednak dyskusja na temat legalności takiej praktyki. Jak to wygląda z prawnego punktu widzenia? Kierowca rejestrujący własną podróż, jednocześnie nagrywa nie tylko inne pojazdy uczestniczące w ruchu drogowym i numery tablic rejestracyjnych, a także twarze innych kierowców i przechodniów. Zapis takiego rodzaju informacji podlega więc pod przepisy przetwarzania danych osobowych, które można znaleźć w Ustawie o ochronie danych osobowych.
Kiedy trzeba zgłosić nagrywanie
W którym momencie gromadzenie danych osobowych może mieć konsekwencje? W chwili, gdy kierowca zdecyduje się wykonać na nich jakiekolwiek operacje, tj. utrwalania, przechowywania, opracowywania czy udostępniania – dotyczy to w szczególności tych operacji, które wykonywane są w systemach informatycznych. Jeśli jednak osoba nagrywająca używa kamery do rejestrowania obrazu dla celów osobistych (czyli na użytek prywatny), pozostaje bez żadnych konsekwencji prawnych. Określa to jasno zapis z Ustawy mówiący, że przepisów nie stosuje się w przypadku osób fizycznych, przetwarzających dane z kamery wyłącznie w celach osobistych lub domowych. Oznacza to, że samo zamontowanie urządzenia w samochodzie oraz nagrywanie nim innych osób i pojazdów uczestniczących w ruchu drogowym nie zobowiązuje właściciela pojazdu do rejestracji zbioru danych osobowych w instytucji publicznej, jaką jest Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych (GIODO). Jeśli jednak zamierza się wykorzystać nagranie w innych celach niż osobiste, czyli na przykład w postępowaniu sądowym przeciwko innemu kierowcy, którego wina została zarejestrowana na filmie, to konieczne jest zgłoszenie gromadzenia i przetwarzania danych do GIODO.
Nieprecyzyjne kwestie w przepisach
Zagmatwanie wynika z braku jasnych regulacji prawnych dotyczących kwestii wykorzystania nagrania z wypadku w procesie sądowym i jednoznacznego określenia, czy nie stanowi to w dalszym ciągu celu osobistego. Dopóki nie zostanie uchwalona nowa ustawa regulująca monitoring wizyjny, Polacy zmuszeni są do opierania się na razie na przepisach Ustawy o ochronie danych osobowych. Jednak sama definicja danych osobowych jest już na tyle szeroka, że sami urzędnicy mają nieraz problem, aby jednoznacznie określić, co jest chronione danymi osobowymi, a co nie. Co ciekawe, projekt takiej ustawy został przedstawiony pod koniec 2013 r. przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, ale nie zawiera na razie informacji o traktowaniu kamer samochodowych. A szkoda, ponieważ wideorejestratory to świetne narzędzia do sprawiedliwego egzekwowania kar na piratach drogowych. Skoro jednak żaden przepis nie zabrania używania w autach amatorskich wideorejestratorów, można z nich śmiało korzystać. Bardzo istotną kwestią jest także to, że w polskim prawie nie istnieje instytucja „owoców zatrutego drzewa”. Oznacza to, że sądy dopuszczają również dowody zdobyte w sposób niekoniecznie zgodny z prawem – to one decydują o tym, co staje się dowodem w danej sprawie.
Powody kupna kamer przez polskich kierowców
Moda na rejestratory przyszła do Polski z Rosji i Ukrainy, gdzie ogromna ilość aut jeździ bez ważnego ubezpieczenia OC, a ucieczki z miejsca wypadku zdarzają się bardzo często. Nagranie z kamery samochodowej staje się niekiedy jedynym sposobem na odszukanie winowajcy wypadku. Polscy kierowcy argumentują swoje zainteresowanie takim sprzętem chęcią zabezpieczenia się przed niesprawiedliwymi oskarżeniami lub nadużyciami ze strony policji. Czasem jest wręcz przeciwnie – kierujący tłumaczą się możliwością zarejestrowania wykroczeń popełnianych przez piratów drogowych po to, aby móc zgłosić ich ryzykowną jazdę policji, która coraz chętniej współpracuje z autorami nagrań. Poszczególne komendy wojewódzkie udostępniły nawet specjalne adresy mailowe przeznaczone dla osób, które chcą przesłać zarejestrowane prywatnym sprzętem materiały zawierające dowody wykroczenia.
Dobra kamera – na co zwrócić uwagę przy kupnie
Nowoczesne urządzenia, oprócz dobrej jakości obrazu, posiadają liczne funkcje wyświetlania na nagraniu, w tym czasu, miejsca i prędkości danego pojazdu. Warto jednak pamiętać, że kamery w autach osobowych nie są legalizowanym sprzętem pomiarowym, więc na podstawie nagrania nie można nikogo ukarać mandatem za przekroczenie prędkości. Jeśli jednak sprawa jest poważna, a kierowca spowodował wypadek, biegły powołany przez sąd może, na podstawie analizy materiału z urządzenia wideo, oszacować prędkość sprawcy zdarzenia. Dlatego ważne są parametry obrazu, który w przypadku takich wykroczeń, jak np. przejechanie linii ciągłej, zajechania drogi i spowodowania kolizji, stanowi mocny dowód w sprawie. Oprócz kamer montowanych na przedniej szybie, dobrym rozwiązaniem może okazać się dodatkowa kamera z tyłu. Osoby, które obawiają się porysowania auta na parkingu, mogą zaopatrzyć się w kamerkę z detekcją ruchu, która automatycznie rozpoczyna nagrywanie w momencie wykrycia uderzenia – sprawca rysy na karoserii nie uniknie odpowiedzialności. Co więcej porządne urządzenia rejestrujące są już w „zasięgu kieszeni” zwykłego Kowalskiego. Lepszej klasy kamerę z funkcją GPS można kupić już za niecałe 200 zł.